niedziela, 26 czerwca 2011

Montessori Tot School - pierwszy tydzień lata

Pierwsze letnie dni już za nami. Jest ciepło i leniwie. Zdecydowanie zwolniliśmy tempo. Powoli zaczynamy wypracowywać nowy, wspólny rytm dnia. W tym tygodniu zabawa z bratem cieszyła się zdecydowanie największym zainteresowaniem. Trudno się dziwić. Teraz, kiedy Kuba nie chodzi już do przedszkola mają dla siebie dużo czasu i dobrze, bo kiedy chłopcy zajmują się sobą, mama ma czas by poczytać coś tylko dla siebie ;-Tak w wielim skrócie wyglądały nasze zabawy w tym tygodniu ;-))




"Gdzie jest kot?" - czyli przyimki w przyjemnej formie




Oceaniczna dopasowywanka





Stara, ale ciągle niezwykle popularna dopasowywanka z zeszłego tygodnia




Renesans naszej mozaiki - tym razem cała uwaga Antosia skupiła się wokół wypychania wcześniej wpiętych elementów.




Zabawy z kocem ;-) Nawet nie chcę wiedzieć co się tam działo. Sądząc po hałasie i perlistych śmiechach dochodzących zza kurtyny, bawili się wyśmienicie ;-)




Chłopcy malowali farbami - zainspirowani marinistyczną sztuką z różnych epok






Antosiowe prace ;-)



Oczywiście nie zabrakło zabaw z wodą. Antek przenosił zawartość wody z miseczki do miseczki za pomocą gąbki. Sprawdzał także co unosi się na powierzchni wody a co tonie ;-)




Nalewanie wody - ulubiona zabawa wszystkich dzieci




W tym tygodniu, Antek zaczął chętnie przeliczać wszystko co wpadnie mu w łapki. Najbardziej lubi przeliczać swoje miniaturowe zwierzątka. Na razie, trzyma się utartego schematu i liczy mniej więcej tak: " 1,2,3,5,7,7,9,10" ;-) Brak 4 i 8 absolutnie mu nie przeszkadza ;-)






Pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że zdecydowaną większość czasu spędzamy na świerzym powietrzu. Gramy w ..... Tak zasadniczo, to nie mam zielonego pojęcia jak nazywa się ta gra, ale jest fajna i Antek nieźle sobie radzi ;-)



Biegamy za piłką...



Uczymy się znaczenia poszczególnych znaków drogowych.




W asyście taty, zgłębiamy tajniki jazdy na hulajnodze




Badamy przyczynę i skutek, obserwując kamienie toczące się w dół po zjeżdżalni;-)




Wspinamy się po linie...




Huśtamy się na huśtawkach :-)...



A od czasu do czasu, udaje się nam odkryć coś fascynującego. To poskręcane drzewo znaleźliśmy w trakcie wyprawy na sąsiadujące z naszym osiedlam place zabaw.

wtorek, 21 czerwca 2011

Czym jest wczesna edukacja - osobiste refleksje

Szukając odpowiedzi na pytanie, czym jest wczesna edukacja, traficie z pewnością na mnogość różnych definicji. Ich cechą wspólną zapewne jest to, że dotyczą zazwyczaj formalnego procesu nauczania najmłodszych obywateli tego świata w zakresie od 0-8 lat. Jednak, to nie definicje odgrywają tu najistotniejszą rolę. Dużo ważniejszy jest sposób w jaki je interpretujemy oraz forma, w której materializują się w naszym życiu. Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić swoimi refleksjami i osobistą interpretacją tego wieloznacznego terminu.

Wczesna edukacja, dla mnie osobiście, to przede wszystkim stwarzanie dogodnych warunków rozwoju dziecięcego potencjału, poprzez przygotowanie odpowiednio stymulującego otoczenia, materiałów, a także przygotowanie siebie do roli przewodnika w tym edukacyjnym świecie. Wczesna edukacja to proces, którego nie mierzy się ilością zapamiętanych faktów i nowo nabytych umiejętności. To pomoc w stopniowym nasycaniu się wiedzą adekwatną do potrzeb i zainteresowań naszych maluchów. To rozbudzanie ciekawości świata i podsycanie w dzieciach natury odkrywcy i eksploratora. To traktowanie dziecka jak osoby rozumnej, której nie trzeba stwarzać, ale której należy pomóc w procesie samoformowania. Wczesna edukacja to przyzwolenie na popełnianie błędów, które są integralna częścią procesu uczenia się i nabywania wiedzy. To wspomaganie harmonijnego rozwoju: intelektualnego, fizycznego, sensorycznego i emocjonalnego. To pomoc w rozwijaniu do pełnego majestatycznego lotu jeszcze niepewnych i chwiejnych skrzydeł kreatywności. To proponowanie „wędki”, a nie zasypywanie „rybami”.Wczesna edukacja to, dla mnie osobiście, także integralna część bycia matką, której nadrzędnym celem w procesie wychowania jest pomoc w nauce znajdowania rozwiązań, zamiast podsuwania z góry określonych „gotowców”. To w końcu, także umiejętność stwarzania poczucia bezpieczeństwa, przy jednoczesnym zachęcaniu malucha do skoku na głębokie wody.

Każdy z nas inspiracje edukacyjną znajduje we właściwy sobie sposób – nie rzadko metodą prób i błędów. Kiedy urodził się Kuba, moja wiedza formalna dotycząca rozwoju intelektualno/emocjonalnego ograniczała się stricte do metodyki języka angielskiego. Jego przyjście na świat ogromnie poszerzyło moje horyzonty. Moja matczyna intuicja, dopingowała mnie do tego, by zgłębiać te ważne psychologiczne i fizyczne aspekty życia istoty, która została powierzona mojej opiece. Ponieważ, jeszcze 6 lat temu pojęcie wczesnej edukacji w Polsce nie miało tak licznej rzeszy odbiorców, trudno było cokolwiek sensownego na ten temat znaleźć. Z pomocą przyszła anglojęzyczna literatura, ale w dużej mierze wszystko co robiliśmy z Kubą ( a było tego nie mało), odbywało się na nieformalnej stopie. Nasza edukacja była bardzo intuicyjna, choć niewiele różniła się od tej, którą proponujemy w tej chwili Antkowi. Podstawą moich działań była przede wszystkim uważna obserwacja, a później, kiedy Kuba zaczął się z nami komunikować, uważne słuchanie tego co miał/ma do powiedzenia. Moim nadrzędnym celem było to, żeby „nauka” odbywała się na zasadzie aktywnej obserwacji i eksploracji świata który go otaczał - przy pełnym zaangażowaniu wszystkich zmysłów. Obserwując uważnie Kubę miałam szansę wychwycić wszystkie jego „wrażliwe okresy” (często w literaturze przedmiotu określane mianem „kroków milowych”) i pomóc mu je efektywnie wykorzystać. Moje dziecko zadawało pytania i w miarę moich możliwości otrzymywało rzetelną odpowiedz. Im więcej satysfakcjonujących odpowiedzi otrzymywało, tym więcej zadawało pytań. Z czasem, Kuba nauczył się nie tylko formować sensowne pytania, ale przede wszystkim nauczył się gdzie i jak szukać na nie odpowiedzi. Jego zainteresowania, jeszcze niedawno kiedy miał 3 lata, budziły nierzadko zdziwienie i przerażenie naszych znajomych. Stukali się z politowaniem w czoło nie mogąc zrozumieć co za rodzice pozwalają ślęczeć takiemu maluchowi nad atlasem anatomicznym, gdzie przedstawiane są „takie okropieństwa”i przerażająco realistyczne fotografie. Nie mogli też długo zrozumieć, że nie ma nic dziwnego w tym, że na półce w pokoju małego chłopca stoi prawdziwy model anatomiczny szkieletu ludzkiego. A ten mały człowiek doskonale zna każdą jego część. Dzisiaj, mam nadzieję, spojrzą na to wszystko (jeżeli to czytają) z trochę innej perspektywy. Dla Kuby to była pasja, której w naturalny sposób pozwoliliśmy się rozwinąć.

Zastanawialiście się kiedyś, co tak naprawdę definiuje pojęcia „trudny”i „łatwy” i jak bardzo potrafią być one subiektywne? Jeżeli dziecko potrafi nauczyć się ojczystego języka, który na początku jest tylko abstrakcyjną mieszanina dźwięków, nadając im z czasem odpowiednie znaczenie, to czy problemem dla niego może być np. nazwa poszczególnych planet, pierwiastków, itp. Oczywiście należy założyć, że wiedza, z którą dziecko się styka występuję w możliwej do przetrawienia dla niego formie (klarowne, jednoznaczne ilustracje, duża czcionka, realia). Myślę, że każdy sam jest w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Wielu przeciwników wczesnej edukacji, trzyma się kurczowo progów wyznaczanych przez odgórnie ułożony program edukacji, która jasno przewiduje, w jakim wieku dziecko ma prawo formalnie nabywać daną wiedzę, zarzucając jej zwolennikom nienaturalne przyspieszanie edukacji własnych dzieci. Te pierwsze 6 lat, które są bazą i strukturą, na której nadbudowują się dalsze warstwy wiedzy w naszym systemie edukacji ulega bezpowrotnemu zaprzepaszczeniu. W Polskim systemie edukacji dziecko do lat 3 nie istnieje, później w okresie przedszkolnym jest trochę lepiej, ale wiele naturalnych potrzeb dzieci takich jak czytanie czy pisanie są ignorowane, bo nie wchodzą w skład podstawy programowej. Straty i skutki uboczne takiego podejścia obserwujemy w podstawówkach, gimnazjach (wiem, bo pracowałam z tą grupą wiekową). Według mnie, wystarczyłoby odciążyć odrobinę program, zamiast koncentrować się na formie, skupić się na treści tego ważnego i strategicznego procesu – usiąść, poobserwować i posłuchać, czego tak naprawdę potrzebują dzieci. Założę się, że niejednemu ministrowi opadłaby szczęka ze zdumienia.

Oczywiście, zmian takich nie da się wprowadzić od razu i na wielką skalę, dlatego tak ważny w całym procesie jest rodzic. To on zna dziecko najlepiej. Jest jak nikt inny wyczulony na jego potrzeby. Z miłością oraz szacunkiem może rozpocząć ten bardzo kruchy i delikatny proces pomocy w odkrywaniu świata. Niestety, często zdarza się, że rodzice pod pojęciem wczesnej edukacji szukają przyzwolenia na „zaprojektowanie” procesu i modelu nauki dla swojego dziecka, odbierając mu szansę indywidualnego wyboru drogi, którą zechce sam podążać. Dla mnie osobiście rodzic/nauczyciel to istny człowiek orkiestra. Łączy on w sobie osobowość zarządcy (środowiska, w którym przebywa i materiałów, z którymi pracuje dziecko, z uwzględnieniem zasad, o których pisałam), powiernika, mentora, przewodnika, itd. Jego działanie jest prawie niewidoczne dla dziecka, jego osobowość i techniki pracy muszą być nieinwazyjne. Wczesna edukacja, to wyzwanie dla współczesnego nauczyciela/rodzica, bo wymaga autorefleksji. Autorefleksja z kolei wymaga czasu – a obecnie mamy go coraz mniej. Bez autorefleksji nie mamy szans zapanować nad własną pychą i gniewem, tak powszechnie towarzyszącymi procesom nauczania. Oddając się autorefleksji dajemy sygnał naszemu otoczeniu, że nie jesteśmy doskonali, ale zależy nam na tej doskonałości. Dzięki procesom autorefleksji stajemy się wzorem dla naszych dzieci w drodze do perfekcji (oczywiście tej dobrze rozumianej). A wracając do najistotniejszej kwestii - nauczyciel/rodzić musi w dziecku, oczyma swojej wyobraźni widzieć kompletną istotę, która dzięki własnej pracy i inteligencji właśnie się taką stanie. W tak skonstruowanym świecie nie ma miejsca na własne niezaspokojone ambicje. Nie ma miejsca na trendy, którymi bombardują nas z każdej strony media. Wpędzeni wyrzutami sumienia w depresje, zamartwiamy się niepotrzebnie nad rzeczami mało istotnymi. Czy jeżeli moje dziecko nie będzie miało tej nowej edukacyjnej zabawki, to będzie miało gorszy start w porównaniu z rówieśnikami, którzy z nią pracują? Takich przykładów można by mnożyć na pęczki. Otwórzmy się na dzieci, a nie na pokrętnych dyrektorów sprzedaży, przestańmy poddawać się manipulacją ekspertów od marketingu. Wsłuchujmy się w potrzeby naszych dzieci i odpowiadajmy na nie. W nagrodę, mamy szansę wychować pewnego siebie, otwartego na innych młodego człowieka, który może kiedyś będzie miał ochotę zmienić świat na lepsze. Tego wszystkiego Wam
i Waszym dzieciom życzę z całego serca.

A czym dla Was jest wczesna edukacja? – zapraszam do dyskusji ;-)

Część druga pt. „Czy moje dziecko będzie się nudzić w szkole” już wkrótce

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Montessori Tot School - 21,5 months / Nie damy się chorobie ...


To był zdecydowanie niefortunny tydzień. Jak już zapewne wiecie nawiedziło nas paskudne choróbsko. Zbierając swoje owocne żniwa skosiło po kolei najpierw Antosia, potem męża i mnie. Jedyną osobą, której się upiekło był Kubuś. Żeby tego było mało przeżyliśmy inwazję "natarczywych" mrówek. A w sobotę dowiedzieliśmy się że odeszła od nas prababcia chłopców.
W tej smutno-chorobowej atmosferze nasza domowa edukacja zeszła na drugi plan. Poniżej tylko parę zdjęć z zeszłego tygodnia.


To chwila w której przyłapałam Antosia, który dobrał się do mojej jeszcze nie wykończonej domowej różowej wieży - a raczej jej ubogiego odpowiednika.




To co mnie zaskoczyło to precyzja i zręczność z jaką ustawiał klocki. Teraz mam już pewność, że jest na nią gotowy ;-)





A tu już inny wariant i kolejne zaskoczenie. Najpierw Antoni ułożył klocki jeden na drugim od najmniejszego do największego a następnie wyrównał paluszkami wszystkie klocki tak aby wzdłuż jednego z boków powstała jednolita linia (widziałam jak dzieci wykonują podobne ćwiczenia w Montessoriańskich szkołach jako rozwinięcie podstawowego ćwiczenia). Zdecydowanie była to jedna z piękniejszych chwil w tym tygodniu - stałam w milczeniu, pełna wzruszenia obserwując to co działo się na moich oczach ;-)



Dzięki cioci Asi nasze domowe półki wzbogaciły się o kolejne fantastyczne gry i zabawy. Tutaj chłopcy z wielkim zaangażowaniem grają w pchełki. Antek okazał się godnym przeciwnikiem Kuby ;-)





Wygłupy z okularami mamy





I zabawka, której Antoś w tym tygodniu poświęcił zdecydowanie najwięcej czasu - wspaniałe drewniane puzzle z ukochanymi bohaterami "Autek".




W zestawie między innymi znalazł się Zygzak...




Pokraczny Guido - sprzedawca opon





Nasza stara zabawa zyskała nową wersję. Antek spinał kółeczka ze sobą. Następnie odwracał całą konstrukcję do góry nogami tak aby powstał most i sprawdzał jego wytrzymałość ustawiając na nim metalowych bohaterów z "Autek".




Oczywiście nie można nie wspomnieć o błękitnej Sally




Antek zapałał miłością także do naszych książeczek, które wydrukowałam dla kuby z kizclub. Książeczki posiadają napisy w języku angielskim ale Antosiowi to zupełnie nie przeszkadzało. Raz czytaliśmy po polsku a raz po angielsku ;-)




Ćwiczenia inspirowane życiem - mierzenie temperatury



Mimo męczącej wysokiej gorączki, która przez prawie dwa dni utrzymywała się na poziomie 39 stopni nasz Antolek nie przestawał się uśmiechać ;-)



Dzisiaj już wszystko powoli powróciło do normy i Antek ochoczo zabrał się do zabaw z naszej półki. Po południu dopadł pustego baniaczka po wodzie sprawdzając ku przerażeniu mamy ile metalowych samochodzików potrafi się zmieścić w 6l butelce. A ponieważ Antoś jak sobie coś wbije do tej małej główki to nie odpuszcza więc miałam wyciągania samochodzików na dobre 40 minut ;-)




Chorobowo - nieblogowo

To tylko krótka informacja dla osób, które w ostatnim tygodniu napisały do mnie maile ;-)
Kochani, nasz tydzień upływa pod znakiem ANGINY ROPNEJ ,cała nasza rodzina,no może oprócz Kuby padła jej ofiarą - ostatnie dwa dni spędziłam prawie nieprzytomna w łóżku ;-( i o pisaniu czy o odpisywaniu nie było mowy. Postaram się wszystkie zaległości (maile, materiały, komentarze i obiecany post) nadrobić w najbliższym czasie.
Liczę na Waszą wyrozumiałość i życzę Wam wspaniałych letnich i spędzonych w pełnym zdrowiu dni

piątek, 17 czerwca 2011

Nasza Oceaniczna Gra / Our Oceanic Game

Dzisiaj tak jak obiecałam, chciałam się z Wami podzielić naszą oceaniczną zabawą.



Do zabawy będą Wam potrzebne nastepujące elementy:
- 2 różnokolorowe kostki do gry
- karta do kolorowania (plik do pobrania na dole strony)- ja wydrukowałam 2 na jednej kartce A4
- karty do gry (plik do pobrania na dole strony)
- kolorowe kredki/farby/pisaki itp

My gramy w nią w następujący sposób.
Każdy z graczy otrzymuje jedną kartę do kolorowania. Zabawę zaczyna najmłodszy uczestnik rzucając na raz dwiema kostkami. Na karcie do gry odszukuje liczbę odpowiadającą ilości wyrzuconych oczek na danej kostce. Następnie odczytuje nazwę elementu, który ma pokolorować na swojej karcie do kolorowania. Gracze rzucają kostką na zmianę. Gracz, który jako pierwszy pokoloruje cały obrazek wygrywa.

Jeżeli Wasze dziecko nie przepada za kolorowaniem, możecie po prostu zgromadzić 22 żetony( koraliki, monety itp) i zamiast kolorowania umieszczać je na wskazanych przez kostkę elementach.

Zabawa może także posłużyć dodatkowo jako element usprawniający umiejętności precyzyjnego posługiwania się nożyczkami/klejem. W tej wersji po prostu każdy gracz wycina z karty wyrzucony przez siebie element.

Wczoraj zaproponowałam ją Kubie i okazało się, że fantastycznie się sprawdza- szczególnie przed spaniem ;-)Dzisiaj zapewne też będzie w użyciu. ;-)


Pliki do pobrania

- schemat do kolorowania
- karty do gry





.

czwartek, 16 czerwca 2011

Oceany i morza część II / Oceans and Seas - part II

FORMY UKSZTAŁTOWANIA DNA OCEANICZNEGO I BUDOWA PŁYTY KONTYNENTALNEJ

Ostatnie kilka dni spędziliśmy z Kubą na poznawaniu tajemnic podwodnych głębi oceanu i studiowaniu piękna rozmaitości jej podwodnych form. Poniżej znajduje się praca Kubusia wykonana akwarelami obrazująca to co udało się nam odkryć. Ale może zacznę od początku ;-)





Przede wszystkim zależało mi na tym, żeby uświadomić Kubie jak bogaty i różnorodny krajobraz znajduje się pod powierzchnią mórz i oceanów. W tym celu przygotowałam dla niego puzzle, które po ułożeniu przedstawiają najbardziej charakterystyczne formy ukształtowania dna oceanicznego a także elementy budowy płyty kontynentalnej. ( Puzzle wykonałam w następujący sposób: Narysowałam na kartce czarnym flamastrem kontur wszystkich form, zeskanowałam obrazek, wydrukowałam i po wycięciu nakleiłam poszczególne części na kawałki kolorowego kartonu. Teraz czekają na laminację i będzie się nimi mógł bawić także Antoś.





Układanie puzzli poprzedziła rozmowa na temat tego jak może wg. Kuby wyglądać oceaniczny krajobraz. Z jego wypowiedzi wynikało, że prawdopodobnie jest plaski i mulisty. Po pewnym czasie przypomniało mu się jak podczas omawiania wulkanów mówiliśmy o lawie poduszkowe a na końcu doszedł do tego, że może na dnie oceanu znajdują się góry takie jak te na Hawajach. Żeby to sprawdzić poprosiłam go o ułożenie puzzli (oczywiście nie informując go o tym co znajduje się na obrazku)





Po krótkiej chwili krajobraz podmorski objawił się nam w całej swojej krasie. Pierwsze skojarzenie Kuby - rafa koralowa ;-) Kiedy wszystkie możliwe opcje się wyczerpały poinformowałam Kube,że oto patrzy na uproszczone i bardzo schematyczne elementy, które można spotkać badając głębie oceanów. Po tym stwierdzeniu zalała mnie lawina pytań.





Omówiliśmy poszczególne elementy używając przygotowanych przeze mnie kart do lekcji trójstopniowej i puzzli. Kubie bardzo spodobało się dopasowywanie elementów puzzli do kart kontrolnych. Pojęcia, które pojawiły się w tej lekcji to :ląd, szelf kontynentalny, stok kontynentalny, wyniesienie przedkontynentalne, równina abisalna,krawędź kontynentalna, rów oceaniczny, wyspa wulkaniczna, basen oceaniczny i grzbiet oceaniczny.





Po tym wstępie i serii lekcji trójstopniowych Kuba nie miał ochoty kończyć i postanowił spróbować swoich sił dopasowując obrazki do pojęć.





Ku mojemu zdziwieniu pomylił tylko basen z rowem oceanicznym ;-) Kiedy mu pogratulowałam świetnie wykonanej pracy oznajmił, że w sumie to była "bułka z masłem" bo wszystko w oceanie układa się w logiczną całość. I masz Ci babo placek - rośnie mi "zblazowana" mądrala.




A to już zadanie w małym stopniu związane z oceanami ;-) Karty do lekcji trójstopniowej oczywiście były kodowane. Tym razem za kod posłużyły mi małe i duże litery alfabetu. Kiedy wyszłam zaparzyć sobie kawę, Kuba postanowił ułożyć karty w porządku alfabetycznym. Dla mnie bomba - za jednym zamachem ćwiczyliśmy nowe pojęcia i utrwalaliśmy stare. Następnym razem zakoduje karty matematycznie ;-)





I zadanie na dziś. Aby pomóc Kubie w zabawny i niemęczący sposób utrwalić nowo poznane pojęcia przygotowałam dla niego tę prostą grę. Instrukcje jak się w nią bawić i arkusze do wydruku znajda się w jutrzejszym poście ;-)




Ostatnim etapem naszej lekcji dotyczącej form ukształtowania dna oceanicznego i budowy płyty kontynentalnej będzie zaznajomienie się z formalnymi definicjami poszczególnych pojęć. Na finał zostawiamy sobie jedną z ulubionych zabaw Kuby czyli "Zgadnij kim jestem?" Prosta, stara jak świat zabawa, w której jeden zawodnik musi odgadnąć co ma na myśli jego przeciwnik. Oprócz oczywistego utrwalania pojęć zabawa pomaga także ćwiczyć poprawne konstruowanie zdań i całych wypowiedzi - coś nad czymś musimy z Kubą jeszcze popracować ;-)




poniedziałek, 13 czerwca 2011

Montessori Tot School - 21,5 months


Miniony tydzień upłynął nam pod znakiem spotkań towarzyskich. Odwiedził nas Maksio, spotkaliśmy się z ciocią Asią i babcią. W piątek pół dnia spędziliśmy na uroczystości zakończenia przedszkola naszego Kubusia. Mając te wszystkie spotkania na uwadze nie przygotowałam Antosiowi zasadniczo niczego nowego. Na naszych półkach goszczą zadania związane z samogłoskami. Mimo to wcale się nie nudziliśmy. Oto zabawy na których upłynął nam czas w tym tygodniu ;-)/ All last week was to a great extent spent on meeting with our family and friends. Having this in mind I didn't prepare anything new for Antek as far as reading and math are concerned. But it doesn't mean that we hadn't fun. This is what we were up to last week ;-)

Dużo czasu spędziliśmy oglądając i omawiając przedstawicieli świata zwierząt, których nazwa zbiorcza zaczyna się na "O". "O" jak owady to temat, który zamierzam rozwinąć z Antosiem w nadchodzącym tygodniu. Jego ulubionym owadem w tym tygodniu jest "Osa" i "komarnica"









W tym tygodniu Antoś zainteresował się także tymi literowymi puzzlami. Oprócz układania szukaliśmy w ułożonych wyrazach samogłosek. Z dumą mogę stwierdzić, że samogłoski opanowane zostały przez Antka do perfekcji ;-)





Antek układał solo ....




I w duecie z bratem ;-)





Udało się nam także przeprowadzić wspólną lekcję języka angielskiego. Antek się uczył a Kuba powtarzał nazwy zwierzątek. W celu uatrakcyjnienia zabawy wykorzystaliśmy puzzle z jednej z moich ulubionych stron KIZCLUB. Zabawa jest interdyscyplinarna a polega na dopasowaniu uszu poszczególnym zwierzątkom.





Tak wyglądają puzzle po ułożeniu ;-)





Hitem tego tygodnia było dopasowywanie, a właściwie układanie puzzli z przedstawicielami różnych zawodów. Link do puzzli znajduje się tutaj. Antkowi najbardziej spodobał się kucharz ;-)



Kolorowaliśmy wagoniki z alfabetem. Tutaj Antek porwał kartkę Kubusiowi i sam dokończył "kolorowanie" lokomotywy ;-)




W tym tygodniu staliśmy się także szczęśliwymi posiadaczami serii edukacyjnych puzzli z literkami alfabetu. Idealne do ćwiczenia one-to-one correspondence ;-), a po ułożeniu do zabaw "szpiegowskich"








W zestawie znalazły się także puzzle z cyframi ;-)




Do puzzli dołączony został stojak, który okazał się równie fantastyczną zabawką jak same puzzle. Antek wkładał i wykładał je dość długi czas ;-)




Jakiś czas temu udało mi się kupić tę miniaturową zmiotkę z szufelką. Jest idealnie dopasowana do małych rączek i Antos uwielbia ją używać. Czasami mam wrażenie,że specjalnie wysypuje różne rzeczy żeby pozamiatać. Chyba obok sprzętu do zamiatania postawię wiaderko z czymś co można wysypać i szybko zamieść - tak czysto treningowo. I jakoś nie mogę nakłonić Antka do zamiatania w punkt. Chociaż ma wyznaczone pole, zamiata tak jak mu się podoba. Wytrwale jednak pokazuje mu co jakiś czas jak prawidłowo przeprowadzić całą akcję ;-)Może kiedyś to zaprocentuje ;-)








I kolejne "magiczne " urządzenie - otwieracz do puszek. Puszki miejcie się na baczności, kiedy Antek jest w pobliżu!!!!




Ćwiczenia praktyczne dnia codziennego - odrywanie ogonków i drylowanie czereśni :-)





Ostatnio bardzo często znajdowałam moich chłopców razem czytających. A właściwie to Kuba czytał a Antek z szeroko otwartymi oczyma łykał wszystkie informacje jak młody pelikan ;-)




Nasz sposób na piekielnie upalny dzień. Łabędź wprawdzie nie jest za uroczy ale spełnia swoja funkcje :-)





No i oczywiście długie zabawy podsycane dziecięcą wyobraźnią




Trudna sztuka negocjacji ;-)





No i kryzys na drabinie zażegnany ;-)




Nowa miłość Antosia - Marian aka Maniek z jego ulubionego filmu AUTA (serwujemy mu go w kawałkach 10 min ;-)




Od jakiegoś czasu próbuję wprowadzić regularny Circle Time, żeby było nam raźniej w trakcie śpiewania Antek zaprosił do kółeczka towarzystwo widoczne na zdjęciu ;-)






Na dzień dziecka postanowiliśmy Antolkowi sprezentować drewnianą kolejkę w zamykanej walizeczce, która po rozłożeniu tworzy mapę Europy. Do zestawu dołączonych jest kilka charakterystycznych budowli dla tego właśnie regionu ;-)








Chłopcy bawili się wybornie z kuzynem i babcią;-)






Nie zabrakło także ulubionej zabawy chłopców czyli "kanapkowania" i wygłupów z tatą ;-)



I'm proudly linking this post to these great blogs:






Tot School




play academy





LINK & LEARN

abc button
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...